Sacha Baron Cohen ("Borat" i "Ali G Indahouse") tym razem wciela się w rolę aüstriackiego prezentera telewizji. Postanawia wyjechać do Stanów, aby zdobyć sławę i stać się najpopularniejszym Austriakiem od czasów Adolfa Hitlera. Adopcja czarnoskórego chłopca, wymienionego na iPoda? Zaciągnięcie się do wojska w mündurze od Dolce&Gabbana?
Mówienie że nie śmieszny a żarty suche jak wiór przypomina mi ocenianie np dnia świra przez
kinomanów niższych lotów którzy mówili że jedynie scena jak bohater robi kupę pod blokiem jako
taka a reszta nudy.
Film Bruno świetnie demaskuje ogrom głupoty dzisiejszego świata show biznesu, mody, poczynań
topowych...
Tolerancja poszła za daleko. I właśnie ten film odzwierciedla nam idiotyzm ludzi, którym wydaje się, że są tacy 'orygnalni', że mogą podbić świat nic nie robiąc oprócz bycia kontrowersyjnymi.
Śmiałem się, ale zaraz po chwili wpadałem w smutek dochodzącdo wniosku, że jednak nie ma powodu do śmiechu. Nie ma, bo tacy...
Cohen pod przyprywką komedii dla idiotów stworzył film będący przykrym świadectwem degrengolady obyczajów i jakichkolwiek zasad we współczesnym społeczeństwie (sceny z rodzicami zgłaszającymi swoje niemowlę do roli w filmie, celebrytka używająca Meksykanów jako mebli etc. kręcone były na serio, nikt nizcego nie...