Cóż z tego że reżyser ukazał piękne krajobrazy, dodał do tego dobrą, klimatyczną muzykę, skoro ten film nie posiada właściwie żadnego scenariusza. Myślę że reżyser mógł sobie podarować te wszystkie sceny batalistyczne i pozostać jedynie przy ujęciach przyrody. Wtedy film byłby dużo krótszy a jednocześnie prawie tak samo "bogaty" fabularnie.
Owszem, może i jest jakaś prawda w tym ujęciu wojny Terrenca Malicka ale jest ono ukazane tak nieprzystępnie, nużąco. Szczególnie denerwują bezsensowne dialogi między żołnierzami.. Przecież ludzie nie komunikują się między sobą pustymi egzystencjonalnymi frazesami, nawet na wojnie. Żadnego wyraźnego bohatera pierwszoplanowego, żadnej wyraźnej konstrukcji charakterów postaci... TEN FILM TO OGROMNY ZAWÓD.
5/10 za stronę estetyczną i dobrą obsadę.
Ogólnie to, niestety! (tak, ogromny zawód, dla mnie też), podpisuje się chyba pod nieomal wszystkim co napisałeś, ba, wchodząc tu właśnie coś podobnego zamierzałem popełnić.
W zamyśle ten film miał być pewnie przejmujący. No i w pewnym sensie jest - przeszywająco naiwny i po prostu głupi pseudofilozoficzny bełkot, którymi tu i ówdzie usłana jest Linia skutecznie sprawił iż jest to w istocie obraz przejmująco - ale pusty i nudny.
Tak jak kolega wyżej daję piątkę, ale i tak nie wiem czy nawet na nią zasługuje. Jakaż szkoda jakież rozczarowanie.
Jak na film wojenny to strona estetyczna, przynajmniej moim zdaniem, nie jest żadnym plusem.
Szeroko pojęta "strona estetyczna" w każdej formie artystycznej (do której ja bez wątpienia film jako taki zaliczam, zresztą nie bez powodu myślę jego często używanym synonimem jest słowo "obraz") jest ważna, w jednych kluczowa, w innych mniej, ale zawsze ważna. I dzięki właśnie stojącej na wysokim poziomie stronie audiowizualnej obraz Malicka dostał ode mnie aż 5.
Zgoda, masz rację. Ale jeśli oceniasz stronę wizualną CCL, należy zaznaczyć, że znaczna część nadaje się do filmu przyrodniczego, nie wojennego. A to nie jest już komplement. Pomijam już natarczywą symbolikę, jak choćby "dyskretny" najazd kamery na otwartą klatkę dla ptaków. Film bez historii, ot 3 godziny, ani stracone, ani zyskane.
Zgadzam się z Twoją opinią, moje odczucia są dokładnie takie same. Pierwszy raz oglądałam ten film jak byłam w wieku gimnazjalnym i wtedy mnie zachwycił, natomiast powrót do niego po latach bardzo rozczarował. Najbardziej irytował mnie ten pseudofilozoficzny, bełkotliwy monolog o niczym między kolejnymi ujęciami.
Powiem wszystkim w tym temacie tylko jedno: Jeżeli chcecie poznać prawdziwą i całą historię Kompani C jak Charlie przeczytajcie książkę bo naprawdę warto. Film oddaje może 25% całej historii jaka została opowiedziana w książce. Powiem że ciężko mi samemu było by zrozumieć ten film nie czytając uprzednio książki więc nie dziwię się waszym tak niskim ocenom, ponieważ aby w ogóle wiedzieć o co w tym chodzi trzeba znać chociaż pobieżnie całą treść.
Tylko nie piszcie tekstów pokroju że film to film a książka to co innego, bo sam często tak uważam, lecz w tym przypadku to gorąco polecam lekturę bo wciąga i jest o 100% ciekawsza i mniej naiwna od filmu.
Całkowita racja, ale w ocenie jestem surowszy. Nigdy dotąd żaden film tak mnie nie wkurzył swoją bufonadą.