Naprawde 6.9!? Za co? Za marne dialogi, absurdalne sytuacje i typowe Amerykanskie pojecie o swiecie...czyli jego brak. Nie doszukujmy sie glebszego przeslania bo takiego znalezc sie nie da. Komedia? Hmm...Amerykanin, ktory idzie przelecic dziewczyne z obslugi pociagu w normalnym swiecie zostalby ukamienowany, a tutaj wchodzi spowrotem do swojego przedzialu, zazywa kolejna dawke lekarstw i cisza. Owen Wilson to znow kawal roztrzesionej kobiety, z jego cieniutkim glosem i sposobie mowy, ktory widzac po komentarzach nie tylko mnie dziala na nerwy. Calosc dialogow to jedna nie ustanna paplanina o niczym...tak jak caly film. Ogladalem juz kilka filmow w ktorych akcja dziala sie w Indiach roznych produkcji, nawet te z Bollywood i z glebi serca nie polecam nikomu tracic czasu na ten kawal "bezbarwnego" kina...
przecież właśnie taki jest ten reżyser ! moim zdaniem genialnie utrzymana konwncja. Nie ma to nic wspólnego z typowym amerykańskim kinem, bo film nie jest ani typowy ani amerykański. jest mądry, nieprzegadany, prawdziwy w swoim "absurdzie".
Anderson stosuje w swoich filmach konwencję jakby "domku dla lalek". wszytsko jest nieprawdziwe i dziwne, nawet muzyka, ale to wszystko genialnie pokazuje prawdę.
Jeden z mądrzejszych filmów jakie widziałam.
Film to odchody zapakowane w kolorowe instagramowe obrazki. Trzech zblazowanych i zniewiescialych bohaterów na nudnym tripie. Mniej więcej taki ubaw jak przy ogladaniu pokazu zdjęć z cudzych wakacji.
Sensu i głębii nie ma ale użytkowniczki insta i tak powiedzą Ci inaczej.
Zgadzam się, Wes Anderson ma to do siebie, że albo się go zrozumie i polubi, albo po prostu nie wczuje się w klimat i wtedy jego filmy nie mają sensu. Wszystkie opierają się na swoistym "absurdzie", który trzeba pojąć i można odnaleźć ich inne znaczenie.
zabawne, Twoja wypowiedź niczego nie udowadnia, dwie sceny Ci się nie spodobały, więc jesteś na nie. zapraszam, a nawet odsyłam, do amerykańskich komedii trzeciorzędowych, skoro to jest typowy amerykański film. w tym filmie wszystko jest bajeczne i wyjęte z Indii: zaczynając od pięknych, wielobarwnych krajobrazów przedstawionych na wielu ujęciach, idąc poprzez orientalny podkład muzyczny w niektórych scenach, a kończąc na typowej obyczajowości Hindusów. poza tym film nie miał na celu pokazania Indii z jak najmniej amerykańskiej strony, ale przedstawienie problemu dorosłych ludzi, którzy kiedyś byli tak bardzo sobie bliscy, ale poróżniła ich najbliższa w świecie im osoba - ich mama. więcej takich filmów [albo więcej Andersona].
Nikt Ci nie każe oglądać. Mi się podobał.
Przykre to jest, że ludzie wyładowują w ten sposób frustracje że zarabiają 2500 brutto, żona tyje, a dzieci nie chcą się słuchać.
Przypomne tylko, że forum ma służyć do wyrażania opinii o obejrzanym filmie a nie obrażania się i udawania ćwierć-inteligentów, których wypowiedzi brzmią jakby byli sfrustrowanymi nastolatkami z niedorozwojem. Przemysł filmowy nie znajdzie poklasku u wszystkich widzów i widać niektorzy nie potrafią się z tym pogodzić.