i wrażliwości na absurd. nie rozumiem, skąd tyle negatywnych opinii. mam wrażenie, że ludzie nie są otwarci na geniusz (!) reżysera, który oferuje coś absolutnie nowego, co nie wpisuje się w żaden utarty schemat, stąd zupełne niezrozumienie przez niektórych odbiorców, próbujących w jakiś sposób te filmy zaklasyfikować. nie wszystko jednak mieści się w szufladkach, czyt. przypisane jest do odpowiedniej kategorii. gdyby tak było, kultura stałaby w miejscu. rozwojowe jest to, co wykracza poza wszelkie klasyfikacje. nie chciałabym, żeby ktoś zniechęcił się do filmu czytając puste, negatywne opinie domorosłych znawców kina.
na szczęście nie czytałam opinii negatywnych. absurdów dookoła człowieka nie brak, a ten potencjalny absurd filmowy ma się do nich nijak. polecam :-)
abhaile masz świętą rację, wrażliwość na absurd to cecha rozwoju kultury, która nie jest przecież jednoznacznie oczywista (polecam "Sprawdzian smaku" Hume'a).
Plastyczność/elastyczność - film to sztuka (of cors), jak ktoś nie jest elastyczny w sztuce to jest schematyczny i nic z niej nie wyniesie bo do końca życia będzie tylko oglądał filmy ogólnie uznane za klasyki, nie wychodząc poza przyjęty schemat. Będzie człowiekiem bez własnego zdania i bez pojęcia o czymkolwiek.